Kliknij tutaj --> 🌩️ dlaczego nie należy współżyć przed ślubem

Optymalnym czasem, aby zajść w ciążę są dni płodne: tuż przed owulacją, w jej trakcie oraz zaraz po niej. Podczas ejakulacji plemniki są wyrzucane z prędkością 16 km/h. Zanim dotrą do jajowodu, gdzie może dojść do zapłodnienia, muszą przebyć dystans 15–16 cm. Najszybszym osobnikom zajmuje to 45 minut, najwolniejszym – 12 Zasady ustawowej wspólności majątkowej można zmienić przez podpisanie tzw. intercyzy, czyli aktu notarialnego, będącego umownym ustrojem między małżonkami. Można to zrobić zarówno przed ślubem, jak i po nim. Istnieje kilka możliwości podziału majątku. Jednym z nich jest ograniczenie wspólności majątkowej, czyli wyłączenie Warto wypracować kompromis jeszcze przed ślubem. ROZMOWA O POWIĘKSZENIU RODZINY; Każdy z partnerów powinien poznać oczekiwania drugiego partnera w owej kwestii. Nie wychodź od razu z założenia, że Twój partner tak dobrze dogaduje się z dziećmi i na pewno będzie chciał piątkę, jak Ty sobie to wymarzyłeś/aś. Ustawowa wspólność majątkowa to wszystko, co małżonkowie (razem lub osobno) nabyli w trakcie trwania małżeństwa. Kodeks rodzinny i opiekuńczy przewiduje, że po zawarciu małżeństwa powstaje tzw. wspólność ustawowa między małżon­kami, chyba że małżonkowie przed zawarciem lub po zawarciu małżeństwa postanowią odmiennie Im więcej przedślubnych związków erotycznych, tym mniejsza satysfakcja z małżeństwa. 65% mężczyzn i 60% kobiet mających dwoje partnerów uważa swoje małżeństwa za bardzo udane, a wśród tych, którzy sypiali z pięcioma osobami – tylko 60% mężczyzn i 58% kobiet. Te współczynniki nieznacznie rosną wśród osób, które Site De Rencontre Totalement Gratuit En Suisse. W polskiej tradycji funkcjonuje wiele przesądów i obyczajów, związanych z zawarciem związku małżeńskiego. Niektóre stanowią element samej ceremonii ślubnej, inne dotyczą stroju czy zachowań. W tym wyjątkowym dniu, nawet ci, którzy nie wierzą w przesądy, wola nie spłoszyć szczęścia. Najpopularniejsze przesądy związane ze ślubem! Przedstawiamy kilkanaście najpopularniejszych zabobonów dotyczących zawarcia związku małżeńskiego! Data ślubu - kiedy się pobierać, kiedy nie? Mówi się, że miesiąc, w którym ma odbyć się ślub, powinien mieć w nazwie literkę „r”, co wróży trwałość i harmonię w małżeństwie. Najszczęśliwszy okres na ślub to święta Bożego Narodzenia, Wielkanocne oraz karnawał. Czas adwentu i wielkiego postu to nie najlepszy moment, ale jeszcze gorszy to maj oraz listopad. Zdecydowanie najgorsze na ślub są... Walentynki! Co do dni tygodnia tradycja mówi: Poniedziałek – zdrowie Wtorek – bogactwo Środa – najlepszy dzień Czwartek – straty Piątek – cierpienia Sobota – na dwoje babka wróżyła. Godzina złożenia przysięgi małżeńskiej powinna być okrągła, np. 15:00. Dobrze wróży na przyszłość zorganizowanie ślubu w kościele, w którym była chrzczona panna młoda. Jak wygląda szczęśliwy strój? Każda panna młoda w dniu ślubu powinna mieć na sobie: coś białego – to znak czystości uczuć, coś niebieskiego – ma zapewnić wierność małżonka, coś nowego – gwarantuje dostatek, coś starego – zapewnia wsparcie krewnych i przyjaciół, coś pożyczonego – gwarantuje życzliwość nowej rodziny, Przesąd mówi również, że na ślub nie należy wkładać nic różowego, ponieważ ten kolor przyniesie pecha młodej parze. Nie należy zakładać przed ślubem sukni ślubnej, aby się pochwalić, a na pewno nie może jej zobaczyć pan młody! Panna młoda nie powinna dawać swojej sukni do przymierzenia siostrom, gdyż grozi to ich staropanieństwem. Dostatek w małżeństwie zapewni sobie, kiedy umieści w bieliźnie kryształek cukru oraz okruszek chleba, a do pantofelka włoży grosik. Nie powinna natomiast własnoręcznie szyć swojej sukni. Welon najlepiej, żeby zakładała druhna – panna. Buty panny młodej powinny stać na parapecie, co najmniej dzień przed ślubem, aby mogło wejść w nie szczęście. Zszywanie podartego ubrania ślubnego wróży łzy i nieszczęście, dlatego gdy zdarzy się wypadek tego typu, lepiej spiąć agrafką. W pełnym ubiorze ślubnym panna młoda nie powinna przyglądać się w lustrze. Należy unikać przymierzania obrączek przed ślubem. Bukiet ślubny może składać się z dowolnych kwiatów, oprócz róż. Kwiaty te mają bowiem kolce… Natomiast pan młody, aby zapewnić dostatek swojej przyszłej żonie, powinien trzymać w kieszeni garnituru jakieś pieniądze. Najpopularniejsze tradycje i zwyczaje weselne - znasz je? Jak zachowywać się w trakcie ceremonii? W kościele należy przekroczyć próg prawą nogą, a do ołtarza przemierzać z uśmiechem na ustach. Jeżeli w trakcie uroczystości panna młoda uroni łzę, to oznacza, że nie będzie w małżeństwie płakać z powodu męża. Gdy obrączki upadną na podłogę, nie wolno ich samemu podnosić. Powinien to zrobić jedynie ksiądz lub ministrant. Przy wkładaniu obrączki na palec pana młodego należy uważać, żeby nie wkładać na serdeczny palec – wróży to zdradę. Panna młoda powinna również uważać, aby jej partner nie wsunął jej obrączki do samego końca palca, oznaczałoby to, że to właśnie on będzie rządził w małżeństwie. Na koniec ceremonii zaślubin pan młody powinien złożyć swej żonie na ustach pocałunek – co zagwarantuje jego wierność. Jeżeli para młoda przekręci lub pomyli słowa przysięgi to …. bardzo dobrze ! To wróży szczęście. Po wyjściu z kościoła młodzi obsypywani są przez gości ryżem i monetami, by we wspólnym życiu niczego im nie zabrakło. Tradycja mówi, że kto z nich uzbiera więcej monet, będzie w przyszłości zarządzał domowym budżetem. Pierwsze życzenia parze młodej powinien składać mężczyzna. Na co uważać podczas wesela? Na progu domu weselnego nowożeńcy witani są najczęściej przez rodziców chlebem i solą. Pan młody powinien przenieść pannę młodą przez próg domu weselnego, co zapewni jej lekkie życie. Po toaście za zdrowie i pomyślność, nowożeńcy rzucają za siebie puste się rozbiją, czekają ich lata szczęśliwego i dostatniego życia. Im więcej szkła stłucze się w trakcie ślubu, tym szczęśliwsze będzie życie pary młodej. Pierwszy taniec na parkiecie należy do młodej pary. W jego trakcie nie mogą pomylić kroków, gdyż oznaczałoby to, że we wspólnym życiu też nie będą iść zgodnym krokiem. Jak wybrać świadków? Przesądy ślubne dotyczą również świadków. Świadkiem może być osoba stanu wolnego. Druhna panny młodej nie może być w dniu ceremonii w ciąży. Świadkami na ślubie nie powinna być para, np. swoich przyjaciół, bo to przyniesie im pecha i pewnie nie będą razem. Para, bowiem tylko raz powinna stawać razem przed ołtarzem - na własnym ślubie. Zobacz więcej na temat organizacji ślubu i wesela!10 największych ślubnych wpadek - ups!DJ, czy orkiestra? Co będzie lepsze na weselu?Najwspanialsze piosenki na wesele - przy tych propozycjach każdy będzie się świetnie bawił! Droga Mała Alciu. Otrzymałem jeszcze jeden list od siedemnastoletniej dziewczyny, którą mój artykuł o „miłości fizycznej” wstrząsnął. Streszczę go, bo jest długi. Otóż autorka zaznacza najpierw, że jest chrześcijanką, po czym informuje, że ma starszego od siebie o 7 lat chłopaka. – Ja współżyję z moim chłopakiem, bo według mnie to scala nasz związek. Aby być razem, przeszliśmy zbyt dużo i nasza miłość jest głęboka i szczera – pisze. I dalej: – Na to, czy ktoś czuje się „łatwy”, nie ma reguły i nikt, nawet Ty, nie możesz tak pisać. Jeżeli dwoje ludzi decyduje się na taki krok, to biorą odpowiedzialność za ewentualne konsekwencje i nie robią tego ot tak – przekonuje. Wreszcie sięga po argument z sąsiedniej beczki: – Nawet księża nie zachowują celibatu i nie ma co ukrywać tej prawdy. A przecież też popełniają poważny grzech, jeszcze większy niż ludzie, którzy współżyją przed ślubem. Na koniec autorka prosi o przytoczenie fragmentu Pisma Świętego, z którego wynika, że seks jest dozwolony tylko po ślubie. Kochane dziewczyny. Kilkanaście lat temu dziewczyna powiedziała znanemu mi księdzu, że go kocha i chciałaby z nim żyć. – Ale czy ty mnie naprawdę kochasz? – zapytał ów ksiądz. – Taaak – wyszeptała trzepocząc rzęsami. – Ale tak naprawdę mnie? – dopytywał się dalej ksiądz. – Tak – powtórzyła jeszcze żarliwiej. – Skoro mnie kochasz, to znaczy, że chcesz mojego szczęścia, prawda? – ciągnął duchowny. – No tak – potwierdziła zdziwiona. – No właśnie. A teraz pomyśl, co by się ze mną stało, gdybym popełnił tak straszny grzech niewierności wobec Boga. Przecież jestem księdzem. Myślisz, że mógłbym być szczęśliwy przez całe życie wlokąc ze sobą wyrzut sumienia i nie robiąc tego, do czego jestem powołany? A zgorszenie, które bym spowodował? Jak stanąłbym przed Bogiem? Jeśli naprawdę mnie kochasz, to postaraj się, żebyśmy się już nigdy w życiu nie spotkali. Otóż to: miłość to znaczy chcieć dobra dla osoby kochanej. Należałoby więc może ustalić, co to jest dobro? Dorośli nieraz wyliczają: dobro to władza, pieniądze, seks. Te rzeczy mają jednak pewną wadę: trwają chwilę. Niestety, ludzie są mistrzami w robieniu idiotycznych interesów. Gotowi nieraz sprzedać duszę za zgniliznę w pozłacanym pudełku. Nie chcę powiedzieć, że seks jest zgnilizną. O nie, bo wszystko, co Bóg stworzył jest dobre. Ale wszystkim też można się posługiwać źle lub dobrze. Jeśli jesteście odpowiedzialne, nie będziecie karmić niemowlaka kiełbasą i frytkami. – A co złego jest w kiełbasie? – mógłby spytać niemowlak, gdyby był mowlakiem. – Ja przeszedłem zbyt dużo, żeby jej sobie odmawiać – mógłby się upierać. Nie wiesz, mowlaku, co byś przeszedł, gdybyś jednak się dobrał do tej kiełbasy. Dziwicie się, że przed ślubem nie wolno, a po ślubie wolno. A dlaczego nie dziwi was, że studiować może tylko ten, kto zrobił maturę? – No ale ja całe liceum skończyłem i jestem oczytany, więc co, nie wolno mi studiować? A jednak. Ktoś, kto współżyje bez ślubu, jest jak człowiek bez matury, który przyłazi na uczelnię. On może wtedy nawet wysłuchać dwa razy tyle wykładów, co inni, ale dyplomu i tak nie dostanie. Nie czujesz się, Siedemnastolatko, łatwą dziewczyną. W porządku, ale nie chodzi o to, czy się tak czujesz, tylko o to, czy rzeczywiście taką jesteś. I co wynika z Twojej deklaracji, że bierzesz na siebie odpowiedzialność za taki krok? Na czym ta odpowiedzialność miałaby polegać? Że stworzycie dzieciom taki dom, w którym one będą się mogły czuć bezpiecznie, wiedząc, że ich rodzice nie rozejdą się przy byle podmuchu? Gdyby Twój chłopak był odpowiedzialny, nie zawracałby w głowie dziewczynie, która jeszcze nie jest nawet pełnoletnia. Powiem Ci więcej: gdyby Cię kochał, zostawiłby Cię w spokoju, żebyś miała chociaż czas dokończyć naukę. Ale on kocha nie Ciebie, tylko to, co „scala wasz związek”. Wiesz, że małżonkowie zobowiązują się trwać ze sobą nawet wtedy, gdy zniknie uczucie (a zniknie – przynajmniej w tej formie), gdy przeminie uroda, gdy skończy się zdrowie. A wiele jest w małżeństwie sytuacji, w których nie można „scalać związku”. Wtedy dopiero okaże się, co znaczyło pierwsze „kocham”. A fragment o księżach, którzy „nie zachowują celibatu” jest już nawet trochę zabawny. Nikt nie ukrywa, że są takie przypadki, bo księża też grzeszą. Nie rób jednak z przypadków zasady. W dodatku sama przyznajesz, że to grzech, pisząc: „A przecież też popełniają poważny grzech, jeszcze większy niż ludzie, którzy współżyją przed ślubem”. Więc jednak uznajesz, że współżycie przed ślubem jest poważnym grzechem. Co zaś do prośby o fragment z Pisma Świętego – proszę uprzejmie. Przytaczam parę tekstów o małżeństwie. Nie jest tam napisane wprost, że nie wolno współżyć przed ślubem, bo w czasach powstawania Biblii było to oczywiste, ale pośrednio można to odczytać. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć (1 List do Koryntian 7,9). Tu mój komentarz: św. Paweł temu, kto „płonie” z powodu popędu, nie dał innej możliwości niż małżeństwo. Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża (1 List do Koryntian 7,2). A więc współżycie poza małżeństwem jest rozpustą. We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg (List do Hebrajczyków 13,4). A teraz ja mam prośbę: napisz mi, w którym miejscu Biblia mówi, że współżycie bez ślubu jest zgodne z wolą Bożą. Powodzenia. Wpadki weselne – i okołoweselne – to temat dobrze znany z komedii, sitcomów i opowieści znajomych. Ale czy sceny z „Wesela” albo „Kac Vegas” nie są jedynie wytworem wyobraźni scenarzystów? Lepiej nie sprawdzać tego na własnej skórze! Poniżej mały poradnik, czego państwo młodzi zdecydowanie NIE powinni robić przed ślubem. Zacznijmy od panny młodej. Nie powinna ona przed ślubem: 1. eksperymentować z zabiegami kosmetycznymi – to zrozumiałe, że każda panna młoda chce wyglądać pięknie na swoim ślubie. Jednak zbyt duża ilość kosmetyków może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Pamiętajmy, że ślub to chwila, kiedy pokazujemy się partnerowi z prawdziwej strony i chcemy, by zawsze widział w nas to szczere oblicze. Nie psujmy tego przesadnym makijażem. 2. nadużywać solarium – działa podobnie jak eksperymenty z kosmetykami i makijażem, natomiast skutki nadużycia mogą być bardziej dotkliwe – długotrwałe i znacznie bardziej widocznie. Jeżeli nie chcemy rozświetlać sali mocniej niż wiszący nad głowami żyrandol, bezpieczniej będzie odpuścić solarium lub skorzystać z niego w umiarkowany sposób i nie bezpośrednio przed samym weselem. 3. zapomnieć o „rozchodzeniu” butów ślubnych – – wszystkie kobiety zdają sobie sprawę, jak ważne jest, aby obuwie na ślub było wygodne, a ściągane dzień później nie schodziło razem ze skórą. Dlatego warto wcześniej rozchodzić ślubne pantofelki, aby podczas przyjęcia były bardziej dopasowane do stopy. 4. zmieniać koncepcji pod wpływem emocji – przygotowania do ślubu pochłaniają mnóstwo czasu, często trwają rok lub dłużej. Bywa, że są sporym obciążeniem emocjonalnym dla przyszłych małżonków, a czasami też dla ich bliskich. Tym bardziej więc panna młoda nie powinna sobie pozwolić, by w wyniku sporu o kolor serwetek, zmieniać koncepcję całego ślubu. Najważniejsze jednak, by do spraw związanych z organizacją podchodzić ze spokojem oraz dać partnerowi się wykazać. W końcu to Wasze wspólne święto. 5. kłócić się z narzeczonym – jeśli nie wszystko idzie po naszej myśli, nie zawsze warto rozpoczynać z tego powodu wojnę. Zwłaszcza w przypadku tak wyjątkowego dnia. panna młoda powinna zadbać o to, by sprawy związane z organizacją wesela nie wpłynęły negatywnie na jej relacje z narzeczonym. W końcu wesele to tylko dodatek do tego ważnego dnia, a to, czy wspomniane serwetki będą zielone czy niebieskie, koniec końców nie ma większego znaczenia. A teraz przejdźmy do panów. Pan młody przed ślubem nie powinien: 1. organizować wieczoru kawalerskiego na dzień przed ślubem – gdy dochodzi do spotkania grupy mężczyzn z dużą ilością alkoholu, sprawy mogą wymknąć się spod kontroli. Miesiąc przed ślubem to optymalny czas na wieczór kawalerski. W razie czego zdążymy zregenerować ewentualne uszczerbki na zdrowiu lub naprawić powstałe zniszczenia. Mniejsza ilość czasu nie daje takiego komfortu. 2. zwlekać z wyborem i kupnem garnituru do ostatniej chwili – wielu mężczyzn podchodzi do wyboru garnituru z pewną rezerwą, nie przywiązując do tego dużej wagi. Oczywiście, nie musimy od razu szyć garnituru na miarę, ale nie pozwólmy też, żeby w tak ważnym dniu wyglądać jak Jaś Fasola. Garnitur to wizytówka pana młodego i powinno się wybrać go odpowiednio wcześniej. 3. zrzucać wszystkich przygotowań na narzeczoną – to prawda, że w przypadku sporej części mężczyzn paleta kolorów ogranicza się tylko do tych najbardziej potrzebnych, ale to nie zwalnia ich z obowiązku pomocy przy przygotowaniach. Czasami nawet samo okazanie zainteresowania i pomoc w wyborze jakiejś kwestii (nawet jeśli się na niej nie znamy) będzie dla partnerki dużym wsparciem. 4. kłócić się z narzeczoną – patrz: Czego nie powinna robić panna młoda, punkt 5. Zasady obowiązują obie strony. Czasami (zazwyczaj) naprawdę warto odpuścić. Oczywiście to, co powyżej, nie wyczerpuje listy rzeczy, których nie należy robić przed ślubem, ale w przypadku pozostałych zdajemy się już na instynkt i wyczucie młodych. Mamy nadzieję, że żadna z przedstawionych sytuacji nie spotka akurat Was, a ślub naprawdę będzie Waszym wymarzonym dniem! Ślub Pełen Miłości to ogólnopolska akcja ślubna, w której państwo młodzi proszą gości, by zamiast kupować kwiaty, przekazali datki na cel charytatywny i wsparli działalność Szlachetnej Paczki i Akademii Przyszłości. W tym roku Szlachetna Paczka zorganizowała mądrą pomoc dla 20 tysięcy rodzin, a wartość pomocy sięgnęła niemal 54 miliony złotych! Spełniliśmy również setki małych marzeń potrzebujących. Szczegóły dostępne na Dlaczego nie współżyć przed ślubem E-mail Szczegóły Kategoria: Drogowskazy u progu dojrzałosci Ja zawsze marzyłem o tym, by ta chwila była wyjątkowa, żeby to nie było gdzieś tam w przysłowiowych krzaczkach, z pierwszą lepszą dziewczyną, i to w dodatku pod wpływem alkoholu. To mnie jakoś motywowało i trzymałem się. Były wprawdzie imprezy, alkohol, dziewczyny, ale wszystko do ustalonej granicy. W międzyczasie odkryłem piekło masturbacji i popadłem w bagno samogwałtu. Wreszcie spotkałem „inną” dziewczynę. Na początku naszej koleżeńskiej znajomości dużo się sprzeczaliśmy, wymieniając poglądy na świat. Ona motywowała mnie do pracy nad sobą i do tego, by pokazać jej, że nie każdemu facetowi chodzi tylko o to jedno. Powoli zdobywaliśmy swoje zaufanie i rodziła się nasza wzajemna sympatia. Któregoś dnia, a wyszło to tak „samo z siebie”, zostaliśmy parą. Byliśmy dla siebie pierwszymi tak poważnymi partnerami. Nasze częste spotkania i szczere rozmowy sprzyjały dobremu rozwojowi związku. Oboje bez żadnego bagażu z przeszłości, bez przykrych doświadczeń, poznawaliśmy się i uczyliśmy się siebie nawzajem. Świat nagle stał się taki piękny, wydawało się, że los nam siebie zesłał. Zauroczeni sobą po uszy, pewnego dnia wyznaliśmy sobie miłość. Wiem, że wymówiliśmy wtedy nasze szczere, wzajemne „kocham cię”. Mieliśmy do siebie ogromne zaufanie i szacunek. Po pewnym jednak czasie pocałunki i tulenie się do siebie przestało nam wystarczać. W naszych rozmowach co jakiś czas zaczął pojawiać się temat seksu. Szanowaliśmy się, ufaliśmy sobie, darowaliśmy więc swój skarb ukochanej osobie. Byliśmy niesamowicie szczęśliwi, zachwyceni tym, ale… w nas niepostrzeżenie się coś złamało, pękło ogniwo łańcucha pięknego uczucia. Oczywiście tego nie zauważyliśmy – byliśmy pewni, że wszystko jest na najlepszej drodze, i wciąż „pogłębialiśmy” w ten sposób nasze uczucie, szukając do tego okazji. Pierwszą oznaką rozkładu naszego związku były coraz większe różnice zdań i wynikające z nich sprzeczki, które bagatelizowaliśmy w imię tolerancji. Pewnego dnia, kiedy byliśmy już ze sobą półtora roku, po ostrej kłótni moja dziewczyna postanowiła ode mnie odejść; jak się później okazało – do faceta, który potrafił ją wysłuchać, zrozumieć i się nie kłócił. Potem podjęła próbę naprawy tego, co zburzyła. Spotykaliśmy się często, wiedząc jednak, że nie możemy sobie pozwolić na seks, skoro teoretycznie nie było naszego związku. Taka sytuacja trwała dwa lata, potem wróciliśmy do siebie. Zmuszeni wcześniej do wstrzemięźliwości, nadal strzegliśmy się nawzajem, by nie dopuścić do współżycia. Zaczęliśmy wspólną naprawę naszego związku. Wszystko szło w dobrą stronę, odbudowaliśmy zaufanie. Mimo to po dwóch latach trwania w czystości znowu się zagalopowaliśmy i wspólnie upadliśmy na dno. Brnęliśmy w grzech z najszczerszym przekonaniem, że idziemy w dobrą stronę. Powróciły sprzeczki. Tym razem pękł „spaw” na wcześniej rozerwanym, ale naprawionym przez nas łańcuchu. Rozmawialiśmy o wspólnej przyszłości, ale studia Kasi i mój długo utrzymujący się stan bezrobocia nie pozwalał nam na podjęcie jakichkolwiek działań, by wstąpić w sakrament małżeństwa. I tak sobie żyliśmy, korzystając z uciech cielesnych, nie dostrzegając „nowotworu”, który nas niszczył... Narastające spory tłumaczyliśmy tym, że życie to nie sielanka. Kłóciliśmy się, a zaraz potem się „godziliśmy” – i tak egzystowaliśmy w błędnym kole, nie dostrzegając swego egoizmu. Brak pracy wymusił na mnie przerwanie studiów zaocznych i odbycie służby wojskowej. Sytuacja rodzinna i finansowa Kasi zmusiła ją natomiast do podjęcia pracy. Znalazła etat barmanki. Wcale mi to nie odpowiadało, bo wiedziałem, że praca nocą, wśród luzackiego, podpitego towarzystwa, szczególnie mężczyzn, nie będzie miała dobrego wpływu na moją „połówkę”, ale nie miałem wyboru i musiałem to zaakceptować. Kiedy byłem w wojsku, widywaliśmy się średnio raz w miesiącu (dzieliło nas 150 km), a nasze uczucie zamiast kwitnąć, zaczęło chyba usychać. Moje życie kręciło się wokół służby, a moja Kasia, mając sporo wolnego czasu i szerokie pole do popisu, poszerzała znajomości, szczególnie wśród mężczyzn, którzy chcąc zyskać jej sympatię i uznanie, stosowali przeróżne chwyty; wpadła w wir życia towarzyskiego i zaczęła zmieniać swoje poglądy na życie, na innych, na mnie. Przyjechałem do domu na przepustkę. Nie mogłem się doczekać spotkania ze swoją ukochaną. Niestety, sprzeczki nas nie oszczędziły. Usłyszałem coś, czego nie spodziewałbym się usłyszeć w tym momencie… Po czterech latach bycia razem Kasia stwierdziła, że nie jest pewna, czy to ja jestem tą osobą, z którą chce iść przez całe życie. Początkowo jakoś to do mnie nie trafiało; próbowałem dojść do sedna sprawy, ale nic nie mogłem osiągnąć. Zapytałem, co dalej, i usłyszałem: „bądźmy razem jeszcze przez jakiś czas, ale nie wiem, co dalej, niczego nie obiecuję”. Miałem wrażenie, że sufit spadł mi na głowę. Próbowałem stawiać sprawę na ostrzu noża, by wymusić konkrety, ale znowu nic nie osiągnąłem. Przepustka się kończyła i musiałem wracać do służby, więc dla dobra sprawy dałem jej czas do namysłu – do następnej przepustki. Kiedy po miesiącu wróciłem, odczułem wielką obojętność Kasi wobec mnie. Nie umiałem zaakceptować takiego stanu rzeczy, dlatego wziąłem sprawy w swoje ręce. Zagroziłem rozstaniem. I co? Nie usłyszałem sprzeciwu… Świat mi się zawalił. Ona pozostała w swoim wirze życia, a ja, zdruzgotany, wracałem do szarej wojskowej rzeczywistości. Kasia skończyła studia, a ja dostałem długo wyczekiwaną, zdobytą modlitwą i ciężkimi staraniami pracę w służbie mundurowej. Niby więc osiągnęliśmy to, czego brakowało nam do postawienia kroku we wspólną małżeńską przyszłość, ale… niestety, nie było już nas. Ja pozostałem w swych rodzinnych stronach, a Kasia wyjechała za granicę. Minęły dwa lata. W międzyczasie miałem okazję ją spotkać, kiedy przebywała w Polsce na urlopie, ale to już była zupełnie inna kobieta, jakby odwrócona o 180 stopni, przemieniona przez zagraniczną rzeczywistość, laickie podejście do życia i pogoń za pieniądzem. Kiedy patrzę w przeszłość i rozmyślam nad przeżytym związkiem, odkrywam gorzką prawdę, że oboje doprowadziliśmy do tego, co się stało. Oboje, podejmując decyzję o przedmałżeńskim współżyciu, budowaliśmy w sobie egoizm, choć paradoksalnie wydawało nam się, że w ten sposób budujemy i cementujemy związek oparty na silnym uczuciu. Oboje zniszczyliśmy siebie, zniszczyliśmy to, co było w nas najpiękniejsze, zniszczyliśmy sobie przyszłość. Dziś jestem sam. Podjąłem decyzję o wstrzemięźliwości seksualnej aż do zawarcia sakramentu małżeństwa z kobietą, którą przeznaczy mi Bóg, o ile to jest Jego wolą. Chciałbym przynajmniej w jakiejś części obdarować ją swoją czystością i choć w części naprawić relację z moim Ojcem, który obdarował mnie sobą, dał mi piękne uczucia, a także wolną i nieprzymuszoną wolę. Ja jednak, zamiast okazać Mu wdzięczność i pomnażać otrzymane talenty, roztrwoniłem wszystko i dziś nie mam nic. Z wielkim bólem i palącym wstydem przyznam jeszcze, że tkwię w grzechu samogwałtu – w wielkim bagnie, z którego powoli wychodzę dzięki gorącej modlitwie, Eucharystii i ufności Ojcu, który pokonuje szatana. Myślę, że to moje doświadczenie i świadectwo da coś do myślenia tym, którzy pytają, dlaczego nie współżyć przed ślubem. Być może pomogę komuś podjąć decyzję… Mogę tylko przestrzec przed zgubą i modlić się o jasność myśli oraz trafność decyzji dla Was wszystkich. Niech Bóg będzie z Wami, niech Duch Święty pomaga rozwiązać Wasze trudne sytuacje i sprawy życiowe, a Święta Rodzina niech będzie dla Was wzorem. Szczęść Wam Boże! Bodek, 26 lat Aniu, już Ci wprawdzie dalej coś napisałem, ale czytam jeszce raz Twoją wypowiedź, ciągle ze zdziwieniem. Oczywiście nie mam prawa do moralizatorstwa, bowiem sam mam za sobą kilka związków, w tym jeden małżeński, a w małżeństwo wszedłem z pewnym "bagażem doświadczeń". Jednak wiązałem się z moimi partnerkami z zamiarem utworzenia rodziny, mimo że żadna nie była dziewicą, jedna już nawet miała dziecko (to ta żona) które potem wychowywałem. Jestem już człowiekiem starszym, doświadczonym i masz rację, w młodości nie przywiązywałem zbyt wielkiej wagi do dziewictwa. Pewnie, gdybym powiedział "tylko dziewica i nikt inny", to nie wiadomo, czy bym nie był w tej chwili zgorzkniałym starym kawalerem. Jednak sądzę, że moje niepowodzenia w założeniu rodiny związane sa właśnie z niskim poziomem moralnym u znacznej, że nie powiem, przeważającej liczby młodych kobiet. Trudno mi powiedzieć, że "dziewica by ode mnie nie odeszła", kochałem i szanowałem moje partnerki i moją żonę, mimo to odeszły. Może po prostu źle szukałem, ale sądę, że nie jestem złym człowiekiem, przynajmnie tak twierdzi moja obecna narzeczona, z którą jesteśmy od 5 lat i niedługo bierzemy prawdziwy kościelny ślub. Jak już Ci napisałem poprzednio, sądzę, że samo dziewictwo nie jest powodem, dla którego nie masz partnera, ale raczej brak prawdziwego partnera - męża jest powodem że jesteś dziewicą... Powiem też, że jeśli miałaś chłopaka, czy chłopaków, którzy odeszli "bo im nie dałaś", to lepiej dla Ciebie, to nie byli ludzie wartościowi, nie mam na myśli, że wszystkie kobiety, które utraciły dziewictwo nie są wartościowe, bowiem znaleźć dobrego partnera, czy partnerkę nie jest łatwo, wiele osób się po prostu "przejechało" a dziewictwo się traci raz. Daleki też jestem od czynienia z dziewictwa "fetyszu", ale sądzę, iż jeśli wartościowa dziewczyna zachowała dziewictwo dla kogoś, tego jedynego, kto tego był wart, to jest to niemal gwarancja szczęśliwego związku. Ale, to jest rzadkość, co nie znaczy, iż namawiam do "eksperymentowania". Trzeba się przynajmniej starać postępować właściwie, jak nie wyjdzie, próbować, a potem znowu, aż do skutku. Przegrywa tylko ten, kto się mnie w Twojej wypowiedzi, że zaczynasz żywić odrazę do siebie i do Kościoła. Kościół tu jest Bogu ducha winien. Kościół Ciebie do niczego nie zmusza, wskazuje tylko drogę najlepszą jaką potrafi i sądzę, że przeważnie lepszą niż sami potrafimy wymyśleć. A co do Ciebie? Inni Ciebie tak szanują, jak sama siebie szanujesz. Nie dziw się zatem stosunkowi innych ludzi do siebie, jeśli sama żywisz do siebie odrazę. Pokochaj siebie i innych ludzi, znajdzie się wtedy ten jedyny, który ofiaruje Ci siebie i swoje serce. Niekoniecznie prawiczek, to rzadkość dziś wśród około trzydziestolatków, każdy w tym wieku ma już bagaż nie zawsze dobrych doświadczeń. Ale, nawet, jeśli poraniony w poprzednim związku, może być dobrym człowiekiem i Ciebie pokochać.

dlaczego nie należy współżyć przed ślubem